Antoni Krajewski

Grafika artykułu: Antoni Krajewski
ANTONI KRAJEWSKI – zasłużony dla Ziemi Lanckorońskiej
Profesora Antoniego Krajewskiego można porównać do doktora Tytusa Chałubińskiego odkrywcy Zakopanego. Różnica polega jedynie na kontekście historycznym. Lanckorona bowiem wpisana jest w historię Polski od stuleci. Profesor Krajewski miał tego świadomość, kiedy przyjechał tu po raz pierwszy.
Przyjechał do Lanckorony wraz z żoną Heleną we wrześniu 1962 roku na spokojny jesienny wypoczynek. Wynajęli mieszkanie u państwa Dokupilów w pięknej drewnianej willi przy ulicy Krakowskiej. 
Zaraz w pierwszy dzień pobytu, wybrali się na spacer po okolicy. Pierwsze kroki skierowali na górę zamkową. Kiedy zobaczył to co ocalało po zamku - „zawrzał gniewem” - wspominała po latach pani Helena. Nie mógł pogodzić się z tym, że miejsce, które odegrało tak ważną rolę w historii zarosło trawą i krzakami i nikt nim się nie interesuje. Podjął natychmiastową decyzję odkrycia ruin zamku. Działał z ogromnym samozaparciem i determinacją mobilizując lanckoronian, i władze na wszystkich szczeblach. Nie zrażał się brakiem zrozumienia i niechęcią wielu. Doceniał tych, którym bliska była Lanckorona i wspierali go w działaniu.            Pragnął nie tylko wydobyć na światło dzienne historyczne znaczenie Lanckorony, ale również polepszyć warunki bytowe ówczesnych mieszkańców. Dlatego obok założenia Towarzystwa Przyjaciół Lanckorony, odsłaniania ruin zamku, zakładania muzeum założył kawiarnię, podjął inicjatywę budowy wodociągów oraz zabiegał o łączność autobusową z Krakowem i Wadowicami. 
Wielki patriota i społecznik urodził się 4 lub 17 sierpnia 1890 roku w Złotorii koło Tykocina na Podlasiu. We wczesnych latach swojego dzieciństwa wyjechał z rodzicami do Warszawy. W niedługim czasie w tragicznych okolicznościach zmarł jego ojciec. Matka, aby utrzymać dwoje dzieci i własną matkę otworzyła pracownię modniarską. 
W 1909 roku młody Antoni ukończył Gimnazjum Polskie Prywatne gen.Chrzanowskiego w Warszawie.
Aby pomóc matce w utrzymaniu rodziny wstąpił na Kursy Handlowe i. A.Zielińskiego, co dawało mu możliwość pracy zarobkowej. Niestety choroba siostry zmusiła go do przerwania studiów handlowych i podjęcia pracy w banku. Dorabiał również korepetycjami.
W 1914 roku ukończył studia otrzymując dyplom Wyższego Kursu Handlowego w Warszawie. Jednak jako humanista pragnął rozszerzać swoją wiedzę. Kiedy więc z rodziną przeniósł się do Poznania wstąpił na tamtejszy uniwersytet, aby studiować nauki humanistyczne.
W 1922 roku ukończył Uniwersytet Poznański egzaminem uprawniającym do nauczania w szkołach średnich historii, geografii, języka polskiego i niemieckiego. Pracował w Pabianicach, Łodzi, Warszawie i Jarocinie. Z uczniami organizował przedstawienia teatralne. Wystawiali dzieła bardzo ambitne jak „Wesele”, „Akropolis” „Wyzwolenie” Stanisława Wyspiańskiego czy „Dziady” Adama Mickiewicza.
W Jarocinie zorganizował wydawanie gazety szkolnej „Błyski” gdzie uczniowie sami pisali i składali teksty.
W 1932 roku w 25 rocznicę śmierci Stanisława Wyspiańskiego podejmuje pracę naukową nad treściami ideowymi jego dzieł zwłaszcza „Weselem”.
Tuż przed wojną wyjeżdża na Litwę. Zostaje współpracownikiem naukowym wydawnictwa „Prace i Dnie” Wydziału Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Wileńskiego. Wydaje wówczas dwa opracowania literaturoznawcze na temat twórczości Wyspiańskiego. Z Wilna, latem 1944 roku przyjeżdża do Warszawy. Bierze udział w Powstaniu Warszawskim.
Po wojnie w Krakowie kontynuuje pracę naukową nad Wyspiańskim. Robi również tłumaczenia literatury rosyjskiej zwłaszcza poezji. Przyjazd do Lanckorony niweczy jego plany, ponieważ wiedziony urokiem i historią tego miejsca poświęca mu się całkowicie.
Już pod koniec września 1962 roku zakłada Towarzystwo Przyjaciół Lanckorony., jak mówił „Towarzystwo Przyjaciół pragnących ocalić od całkowitej zagłady to co jeszcze pozostało na zamku, towarzystwo będące wyrazem czci dla tego fragmentu przeszłości”. Tak narodziła się w jego głowie myśl, nieziszczona, związana z postacią Kazimierza Pułaskiego walczącego w obronie Lanckorony w czasie walk Konfederatów Barskich, bohatera Polski i Stanów Zjednoczonych. Chodziło o zbiórkę pieniędzy wśród polonii amerykańskiej na odbudowę zamku lanckorońskiego. Taki pomysł przedstawił osobiście ówczesnym władzom w Warszawie. Niestety odpowiedź brzmiała: „Nie będziemy żebrać u imperialistów amerykańskich”. Poszukiwano więc środków finansowych wśród swoich, które były marne i ciężkie do zdobycia.
Jako członków założycieli „Towarzystwa” wciągał tutejszych mieszkańców. Sam nigdy nie został przewodniczącym TPL. Profesor jak go wówczas nazywano w Lanckoronie był człowiekiem niezwykle skromnym, nie pragnącym rozgłosu, ale równocześnie twardym i nieustępliwym w tym co postanowił. Opowiadano o nim, że jednymi drzwiami go wyrzucano a on drugimi wchodził załatwiając sprawę dla Lanckorony.
Dzięki jego niezwykłej i wręcz nadludzkiej pracy ocalały resztki lanckorońskiego zamku i zabytkowe domy wokół rynku. Poruszał wszystkie możliwe instytucje, które miały jakikolwiek wpływ na tę inicjatywę.
Już w listopadzie 1962 roku, dzięki przychylności dr Hanny Pieńkowskiej ówczesnego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Krakowie, otrzymał 60 tysięcy złotych na prace na zamku. Pieniądze musiały być wydane do końca roku, a tu nadchodziła zima i czasu było niewiele. Wszystko było na jego głowie, zakup piasku, drutu na ogrodzenie i innych materiałów potrzebnych przy pracach remontowych na ruinach zamku. Do tego dochodziła walka z nieuczciwymi dostawcami i przeładunek towaru na furmanki, którymi wywożony był na górę. Do prac zatrudniał lanckoronian. Pragnął stworzyć tutejszym ludziom możliwość zarobkowania tak samo jak uwrażliwić ich na wartości historyczno-kulturowe tego miejsca.
Założona przez niego kawiarnia w zabytkowym domu Ferków dawała możliwości spotykania się mieszkańców zwłaszcza młodych. Ogromną atrakcją tamtych czasów był pierwszy telewizor, który profesor załatwił wówczas do kawiarni. Często brakowało miejsca wewnątrz i ludzie oglądali atrakcyjne programy przez okna kawiarni.
Z jego inicjatywy w drugiej połowie lat sześćdziesiątych powstała Izba Muzealna. Zaangażował wykładowców i studentów Wydziału Etnografii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, którzy w lipcu 1967 roku prowadzili pozyskiwanie eksponatów do muzeum. W owym roku w Lanckoronie został zorganizowany zjazd konserwatorów zabytków, a powstające muzeum miało być wizytówką działalności TPL. Profesor osobiście nadzorował prace oczyszczaniu i konserwacji eksponatów. Do współpracy zaprosił mgr Szewczyka z Muzeum Etnograficznego w Krakowie, który osobiście i bez wynagrodzenia służył radą w urządzaniu ekspozycji.
Położona na górze Lanckorona zawsze borykała się z dostępem do wody. Widząc te trudności Profesor podjął kolejną decyzję budowy wodociągów. Ta inicjatywa nie spotkała się z przychylnością tutejszych władz co dziwiło go bardzo, bo przecież chodziło o podniesienie standardu życia lanckoronian. Po długich perypetiach budowa wodociągów ruszyła. Profesor sprowadził geologów, którzy zajęli się odwiertami na Górze Zamkowej. Istniejące tam do dziś  ujęcia wody to jego zasługa.
Polepszenia życia tutejszych mieszkańców upatrywał również w uruchomieniu stałych połączeń autobusowych z Wadowicami i Krakowem. Umożliwiało to znalezienie pracy poza Lanckoroną, jak również łatwiejszy dostęp do niej turystów. 
Lanckorona dla Antoniego Krajewskiego to czysty przypadek. Nie był związany z nią żadnymi koligacjami rodzinnymi ani miejscem zamieszkania. To co robił, jak często powtarzał, to dla ocalenia małej części Ojczyzny, która była mu niezwykle droga.
W roku 1966 za działalność społeczno-kulturalną, został odznaczony Medalem Ministra Kultury, a w roku 1967 została mu przyznana renta specjalna. Do tego czasu nie miał żadnego stałego źródła utrzymania i często borykał się z trudnościami finansowymi.
Na początku lat siedemdziesiątych Lanckorona w wyniku reformy administracyjnej została wcielona do województwa bielskiego co nie okazało się dla niej korzystne. Profesor nad tym bardzo ubolewał. Powoli tracił siły, chorował. Zmarł w roku 1975. Pochowany został na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Opracowała na podstawie zachowanych dokumentów i wspomnień Irena Zguda

Grobem Antoniego Krajewskiego na Cmentarzu Rakowickim opiekuje się Towarzystwo Przyjaciół Lanckorony.